SEN
2023
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
OPIS
Zdecydowałam się „przespać” swoje 60 urodziny. We śnie, w który zapadam, chcę opowiedzieć sobie historię ostatnich 30 lat wypełnionych twórczością. Sen jest również tekstem; spróbuję go zapamiętać, a potem zapisać i przekazać – sobie i gościom. Rejestracja filmowa tego zdarzenia pozwoli mi obejrzeć reakcję publiczności, przyjaciółek i przyjaciół, którzy wiele dla mnie znaczą, i przygodnych widzów, z którymi zawsze trzymam kontakt, w dobrych i złych momentach mojego życia. Nie wiem, co mnie czeka. Czy przebudzenie będzie pamięcią o koszmarze, czy może przemienieniem? Niepewność była zawsze i wciąż jest motorem moich działań, a sen jest tym rodzajem „aktywności”, o której efektach czasem po latach dopiero się dowiadujemy.
Chcę, żebyście dobrze się bawili, będę z wami jako ciało, które zamilkło. Nie lękajcie się, wrócę.
Ten sen, w który zapadnę, to również symbol mojej sytuacji, rozczarowania otoczeniem, w jakim znalazła się dziś sztuka, zwątpieniem w marność spektaklu, który, powielany w nieskończoność, pogrąża polskie galerie i muzea w marazmie powtarzalnych rytuałów wystawienniczych: produkowania, wieszania i demontowania dzieł. W sytuacji, gdy świat nękają wojny, głód i wykluczanie.
Chcę to przeżyć jak stan hibernacji, zwolnienia i wytchnienia od gonitwy za mirażami sukcesu i widmami nieuchronnych porażek. Tak chcę świętować swoje 60 urodziny. Opowiecie mi potem to, co zobaczyliście.
Ktoś powiedział kiedyś, że we śnie jesteśmy wszystkimi śnionymi osobami. Może jedną z nich rozpoznam jako siebie?
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
ZMĘCZENIE: NA DODATEK MAM PROBLEMY Z KOLANEM
Karolina Plinta
Dwutygodnik, 04.2023
KAROLINA PLINTA: Swoje 60. urodziny postanowiłaś uczcić imprezą w Teatrze Powszechnym, którą całkowicie przespałaś. Tłumaczyłaś potem, że zapadnięcie w sen jest symbolem twojej sytuacji i pokazuje bierność wobec współczesnego świata. Skąd ta abnegacja?
KATARZYNA KOZYRA: Ostatnio przestało mi się chcieć w czymkolwiek uczestniczyć. Dopadła mnie depresja i zniechęcenie.Powiedzmy, że był to zniechęt, bo depresja to może za duże słowo. Czułam niechęć do celebrowania, bycia częścią. W „Śnie” chodziło właśnie o to, że po prostu nie chcę w tym wszystkim uczestniczyć.
W czym konkretnie?
Katarzyna: W tym, w czym uczestniczyłam i w co się dałam wplątać. Mam na myśli zebrania towarzyskie, świat sztuki, rynek – był moment, że to zaakceptowałam, machnęłam ręką. Robiłam to w dobrej wierze. Przejmowałam się swoimi wystawami i pracami, dbałam, by wyglądały jak najlepiej, żeby zadowolić publiczność… A teraz mam odwrotnie, wydaje mi się, że to, co robiłam wcześniej, już mi nie przystoi. Jest sztuczne, próżne, zastępcze, nieprawdziwe i nikomu niepotrzebne.
Skąd ten zwrot?
Katarzyna: Kiedyś mi się wydawało, że staram się dla własnych prac, teraz mam raczej wrażenie, że ponieważ wsiąkłam w to wszystko, to już nie chodzi o moje prace, tylko o kręcenie się. Show must go on, pomimo wojny w Ukrainie, Syrii, zmiany klimatu, powodzi, suszy… Słowem chujnia z jebnią, a świat sztuki to mieli, Centrum Pompidou czy MoMA działają jak dawniej. Czuję też przesyt bycia artystką, i frustrację, bo jestem skazana na bycie nią. Nie potrafię robić nic innego, niczego nie umiem. Nie mogłabym teraz zostać na przykład sekretarką czy asystentką dentysty. Nie nadaję się. Na dodatek mam problemy z kolanem, więc nawet na zmywaku pracy nie złapię. Wszystkie fizyczne prace odpadają.
Fundacja Katarzyny Kozyry robi całkiem pożyteczne rzeczy, więc chyba nie jest tak źle.
Katarzyna: OK, to ma jakiś sens. Choć był moment, że wydawało mi się, że to też jest na siłę i pod górkę.
Skoro masz dosyć świata sztuki, to dlaczego urządziłaś urodziny? Nie lepiej byłoby się schować w domu pod kołdrą?
Katarzyna: Sen był kompromisem. Nie chciałam być obecna, więc musiałam to zademonstrować w taki sposób, żeby moi przyjaciele i nieprzyjaciele nie czuli się obrażeni, że się na nich wypięłam. Sen był świetnym podsumowaniem moich ostatnich przemyśleń. Sen to też działanie, którego skutki, nawet o tym nie wiedząc, znacznie później odczuwamy. Zdałam się na niego, żeby podświadomość popracowała i coś może we mnie przekształciła. Coś mi podszepnęła. Wreszcie, sen to taka metafora podróży, z której wracasz i zaczynasz coś od nowa.
Właściwie był to sen hipnotyczny, zostałaś zahipnotyzowana przez Tomasza Polaszczyka. Co to za postać?
Katarzyna: Na początku planowałam sobie walnąć pełną narkozę, ale okazało się to niemożliwe. Na temat Polaszczyka właściwie nic nie mogę powiedzieć, bo go nie znam, jego zaangażowanie to był pomysł Pameli. Wcześniej rozmawiałam z nim tylko przez skype.
PAMELA BACHAR: Tomasz Polaszczyk to mistyk i hipnotyzer, zajmuje się medycyną naturalną i opatentował swój sposób hipnozy. Zaproponowałam to Kasi, jako bezpieczniejszą alternatywę dla narkozy. Pan Tomek był zaintrygowany naszą propozycją i przyjechał.
Katarzyna: Niestety tej rozmowie przez skype przysłuchiwała się moja mama i była przerażona.
Pamela: Bo jak do tej pory pan Tomek hipnotyzował na góra 40 minut, a tutaj miał na 3 godziny, więc i dla niego był to eksperyment. Było też trochę wyzwań. Kasia tego nie wie, ale w trakcie urodzin ludzie chcieli wchodzić z nią w interakcje i trzeba było ich odganiać, bo to by ją wytrąciło z równowagi i mogło wywołać szok.
Katarzyna: Ponoć podczas hipnozy funkcje organizmu są bardzo zwolnione. Muzyka podczas przyjęcia musiała być na jednej fali dźwiękowej, żeby mnie nie wybudzić. Ale! Przed seansem on wymacał moje kolano, które już półtora miesiąca strasznie mi napierdalało, w ogóle nie mogłam chodzić – a on mi je pomacał, poprzestawiał i po tym, jak się obudziłam, przez dwa tygodnie mogłam pracować w ogrodzie. Dodatkowo coś porobił mi w głowie, tak przynajmniej twierdził, bo jak się obudziłam, znacznie poprawił mi się nastrój.
A co on właściwie robi podczas hipnozy? Wypowiada jakieś tajemne formułki, zaklęcia…?
Katarzyna: Liczy i mówi, co się teraz stanie.
Pamela: Pan Tomek powiedział, że Kasia była bardzo łatwa do zahipnotyzowania.
Podobała ci się hipnoza?
Katarzyna: Podobało mi się to, że nic nie wiem i dopiero inni mają powiedzieć mi, co naprawdę się działo. Że nie biorę za nic odpowiedzialności, bo mnie nie ma, dopiero po fakcie sobie to oglądam. I to jest też ciekawe doświadczenie, przeżywanie czegoś, co już się wydarzyło bez mojego udziału. Podczas hipnozy miałam wrażenie, że jestem w hali pełnej głosów, ale wszystko jest niewyraźne. Nawet gdyby ci przyszło do głowy, że chcesz wstać, to jesteś tak ciężka, że wydaje się to niemożliwe. I to jest miłe, choć nie wiem, czy tak właśnie było przez całe 3 godziny. Po wybudzeniu byłam cholernie spuchnięta, tego dnia i jeszcze następnego. Przed budzeniem wszyscy zostali wyproszeni i to było przezabawne zobaczyć po przebudzeniu masę łbów przyglądających się mi zza szklanych drzwi. Mamusia była rozpromieniona, bo nic się nie stało. Chciałabym kontynuować współpracę z panem Tomkiem, może jeszcze jakiś projekt ukręcimy. (…)
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________